Krzysztof Globisz wspomina zmarłego Andrzeja Łapickiego. Aktor przyznaje, że wraz ze śmiercią mistrza kończy się era wielkiego aktorstwa polskiego.
- Już nie żyją ani Gustaw Holoubek, ani Tadeusz Łomnicki, ani Andrzej Łapicki. To były mierniki naszego aktorstwa. Tego już nie ma, trzeba szukać nowych dróg. To jest straszna wiadomość - mówi.
Według Globisza było wiele ról, które mógłby jeszcze zagrać. - A czy sprawdził się jako aktor filmowy? Sprawdził się jako aktor wielki, wybitny, aktor innego stylu niż Gustaw Holoubek czy Tadeusz Łomnicki. To była trójka, która wyznaczała pole polskiego aktorstwa. Teraz może być jakiś bałagan - niepokoi się.
Na popularność Łapickiego składała się siła wewnętrzna i dystans do siebie. - Był niezwykle zdolnym aktorem, zupełnie innym od tego aktorstwa, które wtedy się uprawiło. Był aktorem dystyngowanym i zdystansowanym do tego, co robił. Był też chłodny i zimny wobec tego, co gra - twierdzi. - Poza tym był przede wszystkim piękny. Wyglądał wspaniale. To wszystko składało się w całość umiejętności, talentu i tego wszystkiego, co mama natura mu dała - dodał.