- Nie znaleźliśmy przy nim listu ani transparentu, w którym wyjaśniałby swoje desperackie zachowanie. Sprawa jest wyjaśniana - informują stołeczni policjanci.
Wiadomo tyle: pochodzący z Kielc Andrzej F. około godziny 10 pojawił się wczoraj w okolicach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie. - Przez kilkadziesiąt minut krążył dookoła budynków. Mówił, że został oszukany, że stracił mieszkanie - opowiadał jeden ze związkowców, którzy od kilku dni prowadzą tam protest.
Tuż po 11 mężczyzna oblał się jakąś substancją i podpalił zapalniczką. - Na pomoc rzuciły się osoby znajdujące się w pobliżu, które zaczęły go gasić - mówi aspirant Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. Na miejsce wezwano pogotowie. Andrzej F.
został przewieziony do szpitala. Ma poparzone 60 proc. ciała. - Z powodów rozlicznych obrażeń musieliśmy wprowadzić go w stan śpiączki farmakologicznej. Jego stan jest ciężki - informuje nas dr Grzegorz Kade (43 l.) ze szpitala wojskowego w Warszawie.
- Nie wiem, jak do tego doszło. Teść jest spokojnym mężczyzną, chociaż zamkniętym w sobie. Nigdy nie wspominał, że chce coś takiego zrobić. Nie miał też uprzedzeń politycznych - powiedziała nam wstrząśnięta synowa.
Kim jest Andrzej F.? Jeszcze kilka lat temu mężczyzna pracował w Niemczech na budowach. Dobrze zarabiał i rodzinie niczego nie brakowało. Musiał jednak wrócić do Polski, gdy zwyrodnienie kręgosłupa nie pozwalało mu na większy wysiłek. Dorabiał w kraju, kładąc glazurę, jednak ostatnio zleceń było coraz mniej. Sytuacja rodziny pogorszyła się dramatycznie, gdy pracę straciła jego małżonka. Pracowała w szpitalnej kuchni, ale dyrekcja postawiła na zewnętrzną firmę cateringową. Czasem rodzinie pomagała matka Andrzeja F., dzieląc się swoją emeryturą.
To nie pierwsza tak dramatyczna sytuacja przed Kancelarią Premiera. W 2011 roku w geście protestu niemal w tym samym miejscu podpalił się Andrzej Żydek, były inspektor urzędu skarbowego. Tłumaczył, że chciał zaprotestować przeciwko nieprawidłowościom w stołecznej skarbówce.
To dla nas straszna tragedia
- Nie wiem, jak do tego doszło. Teść jest spokojnym mężczyzną, chociaż zamkniętym w sobie. Nigdy nie wspominał, że chce coś takiego zrobić. Nie miał też uprzedzeń politycznych - powiedziała nam wstrząśnięta synowa.