Madzia przyszła na świat w Szpitalu Miejskim w Sosnowcu 15 lipca. Poród nie był łatwy, a zdrowie dziewczynki szwankowało do tego stopnia, że jej rodzice zdecydowali się nawet na jej ochrzczenie bez księdza. Bartek obawiał się, że Madzia może umrzeć w wyniku komplikacji po porodzie.
Maleńka Madzia straciła życie w mroźny styczniowy dzień...
I kiedy wydawało się, że wszystko co złe minęło, nadszedł 24 stycznia 2012 r. Tego dnia maleńka Madzia straciła życie. Była z nią wtedy tylko jej mama Katarzyna Waśniewska (23 l.) i to właśnie ona wiele miesięcy później została oskarżona o zamordowanie córci. Prokuratura, powołując się na opinię niezależnych ekspertów, jest przekonana, że Madzia została przez swą matkę z zimną krwią uduszona. Później Waśniewska zagrzebała maleńkie ciało Madzi w ruinie nieopodal torów kolejowych i udawała, że ktoś porwał jej dziecko.
>>> Tak dziś wyglądałaby Madzia - wszystkie zdjęcia (od USG do 2. urodzin)
Obecnie Waśniewska siedzi w areszcie i zostanie tam jeszcze przez co najmniej trzy miesiące, bo w ubiegłym tygodniu Sąd Okręgowy w Katowicach przedłużył czas aresztowania. Ona sama w dalszym ciągu utrzymuje, że córka zmarła, bo wypadła jej z rąk i nieszczęśliwie upadła. Proces Waśniewskiej ma się już ku końcowi. Sędzia Adam Chmielnicki podczas posiedzenia, na którym zdecydował o przedłużeniu aresztu, podkreślił, że do tego czasu wyrok może już zapaść...
Adwokat Waśniewskiej: Madzia miała odruchowy skurcz krtani
Biegli, na których opinii bazuje obecnie sąd, orzekli, że dziecko zostało uduszone. Wskazują na to obrażenia krtani. Wcześniej zaś ktoś rozbił mu główkę, najprawdopodobniej rzucając o podłogę...
Obrońca Waśniewskiej, która jest oskarżona o zabicie córeczki, twierdził jednak, że biegli się pomylili. I dowodzi, że Madzia umarła, bo miała... odruchowy skurcz krtani na skutek upadku. Oczywiście matka upuściła ją niechcący.
- Z mojego punktu widzenia obecna ekspertyza jest niewystarczająca, we wniosku odwołałem się do piśmiennictwa laryngologicznego - powiedział "Super Expressowi" mec. Ludwiczek. Dlatego domagał się, by w składzie nowego zespołu znalazł się laryngolog i neonatolog, czyli lekarz zajmujący się noworodkami.
Na szczęście sąd nie dał wiary jego wyjaśnieniom. Nowy zespół biegłych nie został powołany, a proces biegnie starym tokiem.