Aż trudno uwierzyć, że te zdjęcia przedstawiające czteroletniego chłopca o imieniu Krzyś będzie wspominał nie on, a zupełnie ktoś inny. Ktoś, kto od małego czuł się dziewczynką, i tylko strach przed odrzuceniem rówieśników powodował, że bał się powiedzieć, kim tak naprawdę jest i kim się czuje. A czuł się od zawsze dziewczynką. I właśnie przez to był odtrącany przez innych chłopców.
- Od dziecka źle się czułam jako chłopiec. Byłam przez to bardzo samotna. W ich środowisku przez swoją inność byłam odrzucona. Za to chętnie bawiłam się z dziewczynkami. Powoli docierało do mnie, że coś jest nie tak. Wiedziałam, że jestem dziwnym chłopcem i długo starałam się nauczyć nim być. Za wszelką cenę. Jednak natura była silniejsza - opowiada.
- Wreszcie przyszedł ten moment, kiedy w wieku 11 lat nadałam sobie imię Ania. Pamiętam, jak wyryłam sobie to imię na pamiętniku, który prowadziłam. Byłam z siebie dumna - opowiada nam wzruszona Anna Grodzka.
Kiedy rodzice dowiedzieli się o tym, kim jest ich dziecko, byli zaskoczeni. Każdy z nich na swój sposób próbował przekonać Krzysia, że jest Krzysiem, a nie Anią. - Mój tata starał się dostarczać mi męskich zadań. Z kolei mama mówiła, żebym była normalna, bo mnie zadziobią w szkole. Nie mogli pojąć, że nie jestem chłopcem - opowiada Grodzka. Kilka lat temu przeszła operację zmiany płci. Stała się w pełni kobietą i weszła do Sejmu. Dziś walczy w parlamencie o prawo pozwalające takim jak ona na bezproblemową zmianę płci.