Anna Komorowska o pierwszych miesiącach prezydentury nie mówi jako o czasie, w którym musiała bezpowrotnie pożegnać się z rytmem dnia jaki toczył się kiedy była żoną marszałka Sejmu. W wywiadzie dla tygodnika „Wprost” podkreśla, że chociaż żyją intensywniej i na wiele rzeczy nie mogą sobie pozwolić, to starają się zachować równowagę.
Okazuje się, że prezydent Bronisław Komorowski często chodzi na piechotę z Belwederu do Pałacu Prezydenckiego, pierwsza dama kiedy tylko może pływa na basenie. Spacerują też w wnukami po Łazienkach Królewskich, chodzą do kina i do teatru jak zwykłe małżeństwo, a rano piją wspólnie kawę.
Patrz też: Anna Komorowska, pierwsza dama sama wyprowadza psa ZDJĘCIA
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/pierwsza-dama-a-sama-wyprowadza-psa-aa-sCBF-mURn-ohv3.html
A jak pierwsza para reaguje na słowa krytyki, złośliwe docinki czy też wpadki, które zdarza im się popełnić, a których media nie mogą przemilczeć. Anna Komorowska podchodzi do wszystkiego z dystansem, a cała rodzina śmieje się z wyssanych z palca doniesień.
- Zawsze próbuje rozróżnić, czy to jest krytyka, czy krytykanctwo. Jeśli krytyka, to zastanawiam się, czy słuszna. Jeśli krytykanctwo, to śmiejemy się z tego razem. Mamy w rodzinie już kilka cytatów, które są źródłem rodzinnych dowcipów. Jak ten, że mąż rzuca pracę o godzinie 18 i gna do domu, bo Anka, czyli ja, czeka na niego z kolacja – wyjaśnia we „Wprost”.
Ujawnia, że odkąd zamieszkali w Belwederze kolację z mężem jadła może pięć razy.