Ksiądz kanonik Bernard Zieliński jest proboszczem w parafii pw. św. Antoniego Padewskiego w Gdańsku. Poznał Anię ponad rok temu.
- Ktoś z jej rodziny poprosił, czy nie mógłbym z nią porozmawiać - opowiada "Super Expressowi" ksiądz, któremu nad trumną córki dziękowała zapłakana matka aktorki, Krystyna. Za to, że duchowo przygotował Anię do życia wiecznego. - Anię poznałem dopiero w jej cierpieniu. Starała się sama z panem Bogiem spotykać, ale kiedy było jej ciężko, najczęściej przed ważnymi wizytami w szpitalu, operacjami w Szwajcarii czy w Ameryce, przyjeżdżała do mnie. O nic nie prosiła, tylko o modlitwę - dodaje ksiądz.
Oboje rozmawiali o życiu, wieczności, o znakach Bożych.
- Mówiliśmy o Janie Pawle II, że tyle cudów uczynił i że trzeba mieć ufność. Mówiłem, że w moim życiu też zdarzały się sytuacje, w których ludzie przygotowani na odejście do dnia dzisiejszego żyją. To może zadecydowało, że spokojnie reagowała na chorobę... Ona bardzo żyła nadzieją... Jej rodzina też ufała, liczyła, że ktoś w jej imieniu może uczynić cud, bo przecież takie zdarzenia bywają.
Anna Przybylska była gotowa na śmierć
Aktorka wierzyła w cud uzdrowienia, ale jednocześnie była przygotowana na śmierć.
- Mówiła, że jest przygotowana na zakończenie życia, ale dodawała, że jej szkoda dzieci. Pocieszała się jednak tym, że ma męża, który będzie się o nie troszczył - wyznaje wzruszony duchowny.
Zdaniem ks. Bernarda odeszła pogodzona wewnętrznie.
- Na swoje możliwości wszystko poukładała sobie, życie wewnętrzne, ziemskie - dodaje gdański proboszcz. Ksiądz Bernard ma nadzieję, że pomógł. Modli się za Anię, za jej duszę, rodzinę i o to samo nas prosi: - Duchowo łączmy się w krótką modlitwę za nią.
Anna Przybylska zmarła 5 października. Przegrała walkę z rakiem trzustki.
Zobacz też: Anna Przybylska WCIĄŻ pamiętana. Grób aktorki codziennie odwiedza kilkudziesięciu wilelbicieli!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail