Antiga przeżył tu szok

2007-10-05 22:48

Dziś pierwszy wielki hit w tym sezonie Polskiej Ligi Siatkówki. W Bełchatowie mistrz Skra podejmuje wicemistrza Jastrzębski Węgiel.

Trener obrońców tytułu Daniel Castellani (46 l.) może spać spokojnie. Jego drużyna została zbudowana z myślą o podboju Ligi Mistrzów, więc w lidze ma iść jak z płatka.

"Super Express": - Wszyscy oczekują samych zwycięstw Skry w PLS. Nie ciąży to panu?

- Wszyscy? Ja bym powiedział, że to ulubione tematy mediów. Nie słucham takich opinii, bo mam co innego na głowie. Dla mnie najważniejsza jest budowa drużyny, wpajanie mojej filozofii w Bełchatowie. To jest najbardziej potrzebne, żeby wyjść na parkiet, a dopiero po meczu można sobie analizować, co się wydarzyło, kombinować. Rozmowy o faworytach mnie nie interesują, to tylko gadanie. Ja myślę o grze.

- Kibice chcą o tym rozmawiać, przecież jesteście dużo lepsi niż przed rokiem.

- To gazety tak twierdzą. My się sprawdzamy w każdym meczu i to boisko daje odpowiedź na temat naszej formy. Mój zespół mi się bardzo podoba, ale potrzeba nam ogrania.

- Słynny Stephane Antiga w Skrze to pański pomysł?

- Widziałem go wiele razy i za każdym razem byłem pod wielkim wrażeniem. To niesamowity, kompletny gracz, wszystko umie. Poza tym ma świetną mentalność, sprawia, że koledzy z zespołu grają lepiej. Chciałem, żeby tu przyszedł, to dla nas idealny transfer.

- Nie obawialiście się, że wielki gwiazdor odmówi polskiemu klubowi?

- A czemu miałby odmówić? Przecież to była dla niego zmiana na lepsze. Kiedy tu przyjechał z Majorki i zobaczył, jakie jest zainteresowanie siatkówką, zaniemówił. Potem rozpływał się w komplementach na temat poziomu gry naszej ligi i rewelacyjnych kibiców. W Hiszpanii na mecze przychodzi 300-400 kibiców, więc u nas mógł przeżyć szok.

- Powraca dyżurny temat zdrowia Mariusza Wlazłego. O jego problemach wiecie już wszystko?

- Na 100 procent nie, bo to bardzo nietypowe schorzenie, trudne do zdiagnozowania, niespotykane wcześniej u siatkarzy. Kiedy ktoś skręci kostkę albo ma kontuzję kolana, wiadomo, co robić, bo takich urazów są setki. My musimy trochę zgadywać, ale wprowadzamy specjalny program treningów, uzupełnienia diety. Lada moment Mariusz dostanie też specjalne wkładki do butów.

- Czy jego problem nie tkwi też przypadkiem w głowie?

- W pewnym stopniu na pewno. To okropne dla sportowca, gdy myśli nie o grze, ale o tym, kiedy wróci ból.

- Gracie dzisiaj z wicemistrzem Polski, który w przeciwieństwie do was się osłabił. Dzięki temu będzie łatwiej?

- Z Jastrzębia odeszli dobrzy gracze, ale przyszli wcale nie gorsi. Poza tym z ubiegłego sezonu pozostali ważni siatkarze - Nikołaj Iwanow, Dawid Murek, Igor Yudin i Paweł Rusek. To pomaga w zgraniu drużyny od początku sezonu. Zmienił się też trener, ale została włoska szkoła.

- Jaki język obowiązuje w Skrze? Pan jest Argentyńczykiem, w składzie macie Fina, Brazylijczyka, Francuza...

- Po polsku mówimy najrzadziej (śmiech). Jednak nie ma najmniejszego problemu z komunikacją. Najczęściej używam włoskiego, w tłumaczeniu pomaga mi drugi trener. Tylko trzech polskich graczy nie porozumiewa się w obcym języku. Ale już obiecali, że się wezmą za naukę.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki