Oto dowód na to, że miłość nie zna granic. On - wdowiec i oficer Wojska Polskiego, mieszkał w Warszawie. Ona - była krawcowa - w Siemiatyczach. Pan Antoni szukał kogoś, z kim mógłby spędzić jesień życia. Dlatego zwrócił uwagę na uroczy anons pani Krystyny w rubryce SE "Klub samotnych serc". - To sąsiadka umieściła mój anons, nawet o tym nie wiedziałam - zarzeka się pani Krysia. - Byłam zaskoczona, gdy dostałam list od Antosia, ale zaintrygował mnie i odpisałam - wspomina.
Najpierw para pisała do siebie długie listy. Okazało się, że dobrze się rozumieją. Pan Antoni był jednak niecierpliwy i odnalazł numer telefonu do pani Krystyny przez biuro numerów. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. - Pojechałem do Krystyny. Gdy ją zobaczyłem, wiedziałem, że będzie moją żoną - opowiada.
Teraz wspólnie mieszkają, trochę w Warszawie, trochę w Siemiatyczach. Rodzina jest zadowolona, że pan Antoni i pani Krystyna dobrze się rozumieją. - Bawimy się razem, śmiejemy, czasami sprzeczamy, ale kto się lubi, ten się czubi - mówi para.