Wczoraj na se.pl pisaliśmy o wycieku zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej. Jak stwierdził Antoni Macierewicz on te fotografie otrzymał już wcześniej - na trzy dni przed naszą publikacją!
GAZETA.PL próbowała dotrzeć do informacji, czy szef parlamentarnego zespołu do spraw katastrofy smoleńskiej zgłosił polskim służbom fakt wycieku zdjęć.
Macierewicz poinformował jedynie, że zdjęcia, które otrzymał przekazał ekspertom medycyny sądowej za granicą.
- Jakiś czas temu te zdjęcia do nas dotarły i zostały przekazane do zbadania. Ich publikację i ujawnienie uważam za działania barbarzyńskie. To jest wstrząsające, że do tego dopuszczono. Moim zdaniem odpowiedzialni za to są między innymi ci, którzy sprawili, że oddano śledztwo w ręce rosyjskie, nie dopilnowano i przekazano wszystkie dowody Rosjanom. Pozwolono, by to strona rosyjska dysponowała wszystkimi możliwościami używanymi teraz przeciwko Polsce - stwierdził krótko Macierewicz w rozmowie z GAZETĄ.
Portal donosi, że szef biura zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, Bartłomiej Misiewicz, udzielił więcej informacji:
- Zdjęcia dotarły do nas trzy dni temu. Tak naprawdę nikt nie miał do nich dostępu poza przewodniczącym Macierewiczem. Zostały one przekazane ekspertom z zakresu medycyny sądowej z zagranicy w celu dokonania analizy i sprawdzenia, czy w jakikolwiek sposób mogą one przyczynić się do wyjaśnienia przyczyn katastrofy - powiedział.
Misiewicz zaznaczył też, że przekazanie zdjęć komisji nie było żadnym wyciekiem - to było zwykłe przekazanie zdjęć komisji. Poza Macierewiczem nikt zdjęć nie widział, nikt nie wie też, jakim zagranicznym ekspertom je przekazano. Nie wiadomo także, kiedy poznamy wyniki ekspertyzy fotografii. Podobno wszystko zależy od Macierewicza.