Archiwów nie da się zalać betonem

2009-03-13 8:00

List Watykanu o zakończeniu lustracji w polskim Kościele komentuje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

"Super Express": - Episkopat Polski otrzymał z Watykanu list w sprawie lustracji biskupów. Po zapoznaniu się z jego treścią ogłosił, że ta sprawa jest już zamknięta.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski: - Stolica Apostolska ma pełne prawo samodzielnie decydować. List jednak nie został opublikowany w całości - znamy tylko wyrwane z kontekstu fragmenty. Powstaje pytanie: co zostało wysłane do Watykanu, czyli na podstawie czego Watykan podjął swoją decyzję? Episkopat powinien się zdecydować na pełną publikację dwóch dokumentów - raportu komisji kościelnej, który został wysłany do Watykanu, i listu od kardynała Bertone, który otrzymał w odpowiedzi.

- Kiedy kupujemy w sklepie produkt, wystarczy nam krótkie: "nadaje się do spożycia". Tak samo wierni zawierzają ocenie episkopatu. Informację, że "lustracja jest zamknięta" musiał poprzedzić niemały wysiłek.

- W tej sprawie jest tyle znaków zapytania, że komentarz ze strony episkopatu to za mało. Kościół to nie tylko biskupi, ale również szeregowi księża i świeccy. Oni mają prawo to wiedzieć. Tymczasem tę informację zamyka się przed wiernymi.

- Komisja kościelna przebadała dokumenty.

- Jak można twierdzić, że badania zostały zakończone, skoro komisja przebadała tylko część - według mnie, niewielką część - akt IPN. Bardzo dużo nowych dokumentów wciąż wypływa, więc taki werdykt jest przedwczesny. Za przykład może posłużyć sprawa arcybiskupa Józefa Kowalczyka. Ogłoszono, że wszystko jest w porządku, a już na drugi dzień ujawniono kolejne dokumenty o informacjach, których udzielał SB jako prałat watykańskiej administracji. Obecnie jest ich jeszcze więcej. Ze strony episkopatu ciągle mamy do czynienia z działaniem na zasadzie: krok do przodu, krok do tyłu.

- Co ksiądz ma na myśli?

- Po 1989 r. Kościół nie zdecydował się na przeprowadzenie lustracji. Zaraz po śmierci Jana Pawła II wybuchła sprawa z ojcem Hejmo, później z księdzem Malińskim. Ustawicznie zmienia się decyzje - kościelni historycy zabierają się za badania, żeby po chwili je przerwać. Ostrzegałem episkopat, że są ciężkie sprawy dotyczące biskupów. No to mnie zakneblowano. Ale wybuchła sprawa z arcybiskupem Wielgusem. I znowu zmiana decyzji - powołano komisję kościelną. A teraz - po liście, o którym mówimy - krok do tyłu. Ciągłe zmienianie decyzji nie robi dobrze wiarygodności Kościoła. A wiarygodność, uczciwość, otwartość powinny stanowić o jego sile. Dlatego wszystkie informacje powinny być ujawnione, ale - podkreślam - po bardzo rzetelnej kwerendzie.

- Ksiądz mówi, "co by było gdyby" i podpowiada własne rozwiązania. Tymczasem decyzja jest wyraźna: koniec.

- W wolnym kraju archiwów nie da się zamknąć, choć niektórzy księża postulowali, żeby zalać je betonem na 50 lat. Sprawa wróci jak bumerang - będą się nią zajmować niezależni badacze - i przyniesie kolejne wstrząsy. Bardzo też mnie zaskoczyła wypowiedź arcybiskupa Józefa Michalika, że nawet jak się pokażą nowe dokumenty IPN, pozostaną bez komentarza.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, opozycjonista w okresie PRL

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki