Dawid B. został zatrzymany w środę około godziny 14. Wtedy zerwał plomby sanepidu, który zamknął jego sklep przy ul. 6 Sierpnia w Łodzi, i ponownie rozpoczął zakazaną sprzedaż dopalaczy. Decyzją prokuratora spędził w policyjnej celi 48 godzin. W tym czasie został przesłuchany na komisariacie policji, gdzie usłyszał zarzut rozprowadzania zakazanych przez sanepid produktów. Był też razem z policjantami w swoim sklepie podczas rekwirowania jego towaru.
Przeczytaj koniecznie: Największy internetowy sklep z dopalaczami zamknięty. Dopalacze.com zwijają żagle
Wczoraj od rana króla dopalaczy przesłuchiwał prokurator. Postawił mu nowe zarzuty - między innymi handlu środkami zakazanymi w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. A to już przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności aż do 10 lat.
Prokuratura wystąpiła też z wnioskiem o aresztowanie mężczyzny. - Z uwagi na grożącą podejrzanemu wysoką karę i obawę matactwa - tłumaczył Krzysztof Kopania (45 l.), rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Patrz też: Towar "króla dopalaczy" zarekwirowany i zabezpieczony do badań
Decyzję w sprawie dalszego losu Dawida B. sąd ma podjąć w sobotę rano.
Majątek króla dopalaczy
W ciągu zaledwie trzech lat działalności swojej firmy Dawid B. na dopalaczach zbił prawdziwy majątek. Mieszka w pięknym apartamentowcu na łódzkich Bałutach, w budynku o kształcie łodzi, ma też wille na Lazurowym Wybrzeżu i nad Bałtykiem. Jeździ sportowym porsche 911 i porsche cayenne. Szacuje się, że w ubiegłym roku jego firma zarobiła ponad pięć milionów złotych.