Atak nożownika w Stalowej Woli. Dlaczego ochrona nie reagowała?

2017-10-24 11:37

Świadkowie masakry w Stalowej Woli do dziś są wstrząśnięci tym, co zobaczyli. - Wszędzie było pełno krwi. To był straszny widok. Jak się zamyka oczy, to się cały czas to widzi - mówi w TVN24 ekspedientka jednego ze sklepów. Największe pretensje kierowane są do ochrony, która nie ostrzegła klientów i pracowników o grasującym po galerii nożowniku.

Atak nożownika w Stalowej Woli wstrząsnął Polskę. 27-letni mężczyzna zaatakował nożem ludzi w centrum handlowym Vivo. Dźgał ludzi bagnetami wojskowymi na oślep. Ranił kilka osób. Jedna z nich zmarła, a dwie w stanie ciężkim trafiły do szpitala.  Świadkowie masakry w Stalowej Woli do dziś nie mogą się otrząsnąć po piątkowych zdarzeniach. - Zamknęliśmy drzwi. Klientom poleciliśmy przejść na drugą stronę sklepu. Gdy wyjrzeliśmy przez witrynę, widzieliśmy leżących ludzi - relacjonowała w TVN24 ekspedientka jednego ze sklepów w galerii handlowej Vivo w Stalowej Woli. - To nie były takie rany, że zatniesz się nożem i ci trochę krwi poleci. Wszędzie było pełno krwi. To był straszny widok - dodaje kobieta. – Nie mogę zrozumieć sytuacji, gdzie w soboty i niedziele są komunikaty po trzy, cztery razy dziennie, że samochód źle zaparkował. A jak koleś rżnie sobie ludzi po galerii, to nie ma żadnego komunikatu! - twierdzi rozmówczyni "Uwagi!" TVN.

Zobacz: Tak mordował rzeźnik z centrum handlowego

Przeczytaj też: Atak nożownika w Stalowej Woli. 27-latka zbadają psychiatrzy

Polecamy: Atak nożownika w Stalowej Woli. Wzruszający gest mieszkańców

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki