Kiedyś nieważne jaki, ważne by był. Dziś kupując samochód, musimy przede wszystkim zastanowić się, do czego będzie on nam służył, tym bardziej że coraz częściej mamy w domach już nie cztery, a osiem kółek.
Jeśli robimy dużo kilometrów, to raczej z silnikiem Diesla. Jeśli preferujemy turystykę samochodową, to obszerny z wielkim bagażnikiem. Jeśli zaś do miasta, to może z automatyczną skrzynią biegów. Wszystko to po to, by później nie biadolić, że za dużo pali lub że nie można nim nigdzie zaparkować. W decyzji tej nie chodzi zresztą tylko o naszą wygodę. Konstruktorzy tak daleko zaszli w pogoni za nowoczesnością z jednej, a normami ekologicznymi z drugiej strony, że zaczęli budować auta nieuniwersalne. Efektem są "kwiatki" w postaci problemów, jakie mają właściciele diesli z filtrem cząstek stałych, jeżdżący na krótkich odcinkach. Budowa tego urządzenia wymaga bowiem, by co jakiś czas ruszyć w trasę. Niby wszystko dobrze, bo środowisko naturalne to nasze wspólne dobro, pytanie tylko, czy gdzieś przy okazji nie zabieramy sobie tego, co w posiadaniu samochodu jest fundamentalne: jadę, kiedy chcę, jak chcę i gdzie chcę! oczywiście zgodnie z przepisami.
Turbo Kamera, premiera poniedziałek, godz. 21.15