Kierowca, 20-latek mieszkający niedaleko swej ofiary, nawet nie pomógł umierającemu. Po prostu uciekł. Po ciężko rannym mężczyźnie przejechały jeszcze trzy auta. Pomimo tego tliło się jeszcze w nim życie. Niestety, umarł w szpitalu.
Sprawca tej masakry zgłosił się na komendę policji po dwóch godzinach od wypadku. Był trzeźwy. Tłumaczył, że był w szoku i dlatego nie pomógł mężczyźnie, który przy pierwszym uderzeniu miał jeszcze spore szanse na przeżycie. Kierowcy grozi 12 lat więzienia.