Było około godziny 14, wypełniony ludźmi autobus linii 77 jechał wiaduktem biegnącym nad torami. Nagle z przeciwka pojawił się kolejny autobus. Na śliskiej jezdni oba pojazdy nagle wpadły prosto na siebie. Autobus linii 77 wpadł w poślizg.
Przerażeni pasażerowie wstrzymali oddech, kiedy rozpędzona maszyna poleciała prosto na barierkę i przebiła ją z impetem.
Stal ustąpiła z przerażającym jękiem, ale szczęśliwie wyhamowała autobus, dzięki czemu nie doszło do tragedii.
Na pokładzie 77 jechało wtedy aż 30 osób. Jednak tylko pięcioro z nich - w tym małe dziecko - zostało niegroźnie rannych. Wszyscy musieli zostać przewiezieni do szpitala. - Jeden z poszkodowanych po udzieleniu pomocy w szpitalu został od razu zwolniony do domu - uspokajał w rozmowie z lokalnymi mediami kom. Andrzej Szczerba z mysłowickiej policji.
Dopiero po czterech godzinach udało się ściągnąć autobus z wiaduktu.