Prokuratura zarzuca im kierowanie i udział w "związku przestępczym (chodzi o WRON - red.) o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw". Ze względu zaplanowaną na dziś wizytę u lekarza Czesław Kiszczak nie stawił się w sądzie.
84-letni Jaruzelski - ówczesny I sekretarz PZPR, premier PRL i szef MON, a także szef WRON - jest oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw", za co grozi do 10 lat więzienia. Drugi zarzut to podżeganie Rady Państwa do przekroczenia uprawnień przez uchwalenie w czasie sesji Sejmu PRL i wbrew konstytucji dekretów o stanie wojennym.
82-letni Kiszczak - członek WRON i ówczesny szef MSW- jest oskarżony o udział w "zorganizowanym związku przestępczym o charakterze zbrojnym", za co grozi do 8 lat.
Kalisz: ten proces to kuriozum
To kuriozum - tak o procesie autorów stanu wojennego mówi Ryszard Kalisz z SLD. Jako prawnik uważa, że kuriozalny jest przede wszystkim zarzut, jaki postawiono głównym oskarżonym.
- Zarzut jest zupełnie kuriozalny dlatego, że zastosowano przepisy dotyczące zorganizowanej grupy przestępczej mającej na celu dokonywanie aktów zbrojnych, czyli po raz pierwszy zastosowano tu przepis dla celów politycznych. Ja uważam, że tego rodzaju odpowiedzialność polityków również z okresu PRL powinna być odpowiedzialnością przed Trybunałem Stanu - powiedział Kalisz.
Poseł SLD zaznaczył, że w 1997 roku Sejm głosował nad uchwałą o postawieniu przed Trybunałem Stanu autorów stanu wojennego i wówczas Sejm uchwałę odrzucił. Jego zdaniem oznacza to, że konstytucyjnie sprawa została już rozstrzygnięta. Dlatego też - jak mówi - prokuratorzy IPN zdecydowali się postawić twórcom stanu zarzut działania w zbrojnej grupie.
Przeciwny procesowi jest... Gorbaczow
W obronie Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka stanął były prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow.
- Jestem zdecydowanie przeciwny temu pomysłowi - powiedział Gorbaczow w radiu Echo Moskwy. - To wszystko robi się wychodząc z obecnych ocen politycznych. Sytuacja była taka, że w jego położeniu należało podejmować decyzję, bo inaczej kraj by się rozpadł, a to mogłoby doprowadzić do wielkiego rozlewu krwi.
Zaznaczyl jednak, że władze radzieckie kierowały się wówczas zasadą "nieingerowania w wewnętrzne sprawy Polski". - Nasze kierownictwo uważało, że tę decyzję (o wprowadzeniu stanu wojennego) powinien podjąć Jaruzelski i jego otoczenie. - powiedział. Jego zdaniem, to właśnie Jaruzelski doprowadził Polskę do "przemian demokratycznych".
Były prezydent ZSRR dodał, że na pewno nie będzie zeznawał na procesie jako świadek.