Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej" tuż przed końcem kadencji Sejmu minister infrastruktury zwiększył starania, by autostrady w Polsce były bardziej dostępne dla wszystkich kierowców.
Projekt Grabarczyka przewiduje, że minister infrastruktury wyda rozporządzenie jeszcze w tym roku, po uzgodnieniu z pozostałymi ministrami. Co ciekawe przez cztery lata w rządzie Tuska przekonywał Polaków, że nie da się zmniejszyć opłat za przejazd autostradą.
W połowie roku zaczęto pobierać opłaty za przejazd autostradą A2 z Konina do Strykowa. To pierwsza z państwowych autostrad, na której wprowadzono opłaty za przejazd. Ta trasa ma 104 km, a za przejazd 1 km samochodem osobowym trzeba zapłacić 20 gr, motocyklem - 10 gr.
Jeśli rozporządzenie Grabarczyka wejdzie w życie, jeszcze w tym roku o połowę stanieją opłaty za przejazdy państwowymi autostradami dla samochodów osobowych oraz motocykli.
W marcu ruszyła budowa stacji poboru opłat, które pojawią się na wszystkich węzłach autostrady A4 od Wrocławia do Katowic. Za przejazd kierowcy będą płacić od 1 stycznia 2012 roku.
Obniżenie opłat za autostrady to nie tylko dobra wola Grabarczyka. "GW" przypomina, że od lipca wprowadzono elektroniczne opłaty dla ciężarówek po państwowych autostradach i drogach ekspresowych.
Tu pojawił się problem. Wpływy z tych opłat, a także z opłat od samochodów osobowych za jazdę po państwowych autostradach mogą być tak duże, że Polsce może grozić zwrot część dotacji, jakie dostaliśmy z UE na budowę autostrad.