Też trzymał fotografię. - To moja matka. Zabił ją płk bezpieczeństwa Zygmunt Zygadło - zaczął Słomka oświadczenie.
- Gdzie jest Jaruzelski, ja się pytam? Kiszczak potrafi do Egiptu pojechać, a dzisiaj go nie ma na odczytaniu wyroku - krzyczał. Zarzucił też prokuraturze, że w jej kierownictwie są ludzie, którzy skazywali innych w stanie wojennym, w policji pracują byli zomowcy.
- Sąd na Białoruś - wrzeszczał na sali Słomka. Interweniowała policja. Słomka został wyprowadzony z sali. Inni, którzy skandowali - również. Sąd zezwolił, by na sali pozostali jedynie dziennikarze i strony.
Słomka za swoje zachowanie został ukarany. Zanim sędzia odczytała swoją decyzję w sprawie stanu wojennego, skazała lidera KPN na karę 14 dni pozbawienia wolności za utrudnianie pracy sądu.