Awaryjne lądowanie na Okęciu miało miejsce około godziny 19.30, w środę, 10 stycznia. Samolot, który leciał z Krakowa do Warszawy musiał lądować awaryjnie, ponieważ nie wysunęło się podwozie. Jak się okazuje, pasażerowie wiedzieli o krytycznej sytuacji jeszcze w czasie lotu. - Gdzieś w połowie lotu stewardesa powiedziała nam, że przednie koło może się nie otworzyć. Jakiejś specjalnej paniki nie było. Wszyscy się obawiali, bo pamiętamy, jak kapitana Wrona posadził maszynę - powiedział WP Łukasz Skowroński, jeden z pasażerów. Samolotem Bombardier Dash Q400 leciało 59 pasażerów i 4 członków załogi. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
- Żyjemy w takich czasach, że wszyscy pożegnaliśmy się z rodzinami. Z powietrza napisałem, że może być różnie, a później rodzina czekała, aż zadzwonię - relacjonował jeden z pasażerów.
Sprawę będzie teraz wyjaśniać Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Czytaj: Ewakuacja na lotnisku Chopina w Warszawie! PODEJRZANY pakunek