Półroczna Madzia była oczkiem w głowie swoich dziadków. Była dla nich najważniejsza. Wszyscy chcieli wierzyć, że Katarzyna W. nie ma nic wspólnego ze zniknięciem Magdy. Matka Bartłomieja W. nie wytrzymała i odbyła ze swoją synową kategoryczną rozmowę, która dała jej pewność, że synowa wszystkich okłamuje.
Kiedy doszło do domniemanego porwania Madzi rodzina nie miała wątpliowści, że muszą trzymać się razem. Nikt nie myślał wtedy, że to Katarzyna W. ma coś do ukrycia. Mimo niechęci jaką czuła Beata Cieślik do swej synowej, uwierzyła jej w tych trudnych dla nich chwilach. Podczas konferencji prosiła porywacza, aby ten oddał dziecko całe i zdrowe. Matka Bartłomieja otwarcie mówiła o tym jaka była jej synowa. Bezczelna, wyrachowana i cyniczna. Taka była w stosunku do swoich teściów.
Wątpliwości Pani Beaty w stosunku do Katarzyny W. pojawiły się już kilka dni po porwaniu. Według niej synowa zachowywała się dziwnie, a punktem kulminacyjnym był dzień, w którym Katarzyna odmówiła badania wariografem. To dało kobiecie domyślenia. Przed badaniem matka Madzi była zdenerwowana, wpadła w histerię, bardzo płakała. Wyszła z domu. Kiedy wróciła i była przekonana, że osiągnęła swój cel unikając badań spokojnie usiadła i zaczęła pić herbatę. Wtedy teściowa zaczęła jeszcze raz prosić synową o powiedzenie prawdy. Ta odmówiła. Teściowa w tym momencie miała już pewność, że Katarzyna W. coś ukrywa.
Oto fragment rozmowy zarejestrowanej przez ukryte kamery zamieszczone w domu Katarzyny i Bartłomieja W.:
Teściowa: Kasiu, Ci panowie są po to, żeby Tobie pomóc, tylko powiedz, gdzie jest Magda!Bo potem nikt nie stanie w Twojej obronie, wręcz przeciwnie. Ty zostaniesz sama, Kasiu... Powiedz, choćby to była najgorsza prawda. Kasiu, my wiemy, że Ty kłamiesz, ja wiem, że Ty wiesz
Katarzyna W.: Wyjdźcie stąd. Mam was wyprosić, czy jak mam mówić!
Teściowa: Ty nas możesz wypraszać. Nie zamkniesz się...
Katarzyna W.: Nie mam zamiaru się zamykać, nie mam zamiaru słuchać Twojego trajkotania.
Teściowa: Od kiedy jesteśmy "na ty"?
Katarzyna W.: Od nigdy!
Teściowa: No właśnie!
Katarzyna W.: Córeczka czasem sobie tak pozwala. A pani?!
Teściowa: Pozwalam sobie, bo chodzi o moją wnuczkę, a Ty wiesz, gdzie ona jest.
Katarzyna W.: To jest moje dziecko...
Teściowa: I mojego syna też, tak!
Ale teraz to na pewno ona zrobiła, to jest na bank ona, to jest na sto procent.