Ale w tym wypadku potworem nie jest pies, a człowiek. Zenon B. (54 l.), ojczym dziewczynki, w pijanym widzie rozwścieczył zwierzę, które bezwiednie rzuciło się na dziecko.
Patrząc na rozoraną twarz dziewczynki, nietrudno zrozumieć, jak wielki ból i koszmar przeżyła mała Agnieszka. Wystające z policzków lekarskie sączki świadczą o tym, że nie były to powierzchowne pogryzienia. Psie kły wbiły się głęboko w jej policzki, rozszarpując je na strzępy, a zęby w kilku miejscach przebiły delikatną skórkę.
Z tamtych ponurych chwil Agnieszka pamięta jedynie niewyobrażalny ból i krew, która w jednej chwili zalała jej oczy. Bezbronna krzyczała przeraźliwie.
Mała w życiu nie spodziewała się tego, że wołający ją na podwórko sąsiada ojczym sprawi jej taką gehennę. Pijany w sztok Zenon B. (3,4 prom.) bawił się już dłuższą chwilę z coraz bardziej niespokojnym psem. "Zabawa" polegała na tym, że pijak droczył się ze zwierzęciem, które wyczuwając odór alkoholu robiło się coraz bardziej nerwowe i agresywne.
Nagle Zenon uznał, że fajnie będzie jeśli i mała Aga pobawi się z ujadającym brytanem. Zawołał dziecko, a to ufnie przybiegło, chcąc pogłaskać psa. Rozwścieczony Baks na widok biegnącej w jego stronę i piszczącej dziewczynki zadziałał instynktownie i rzucił się na nieszczęsne maleństwo.
To cud, że udało się odciągnąć go od dziecka. - Boże, co to by było, gdyby pies dostał się do jej oczu albo gardła - Alina Pacian (33 l.), mama Agi, nie chce sobie nawet wyobrażać koszmaru, do którego mogłoby dojść.
Mała trafiła do szpitala, gdzie lekarze przez 4 godziny zszywali rany na jej twarzyczce. 10-letni Baks w czerwcu był szczepiony, więc dziewczynce oszczędzone zostanie cierpienie związane z serią bolesnych zastrzyków.
Zenon B., kiedy wytrzeźwiał, zrozumiał, jak głupio się zachował. - Naprawdę nie chciałem. Już bym wolał, żeby mnie ten pies pożarł - mówi. Mężczyzna kary nie uniknie. Za narażenie dziecka grozi mu do trzech lat więzienia.