Posiedzenie w sprawie wandali trwało ponad trzy i pół godziny. Ostatecznie chuligani poczekają na rozprawy za kratkami. - Każdy z nich dostał po 3 miesiące aresztu. Jesteśmy bardzo zadowoleni z toku postępowania - mówił wczoraj asp. szt. Tomasz Sitek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wołominie. Policjanci nie odpuszczają, chcą, by wszyscy winni ponieśli karę. Jak tylko zatrzymani koledzy zmiękną w celach, najpewniej podpowiedzą śledczym, gdzie i kogo szukać. - Na wniosek sądu będziemy ich jeszcze przesłuchiwać. Zmierzamy do tego, aby wszyscy biorący udział w napadzie na pociąg trafili do aresztu, a potem przed sąd - zapewniał rzecznik.
Demolka pociągu wydarzyła się w ostatni czwartek około godz. 21. Tego wieczoru długo nie zapomną pasażerowie i maszynista oraz kierownik pociągu relacji Warszawa - Małkinia. Zionący alkoholem tłumek zaczepiał pasażerów, powyrywał hamulce bezpieczeństwa i ostatecznie zdemolował wagony. Kiedy kierownik pociągu i maszynista próbowali interweniować, oprychy pobiły tego drugiego tak dotkliwie, że mężczyzna trafił do szpitala w Węgrowie.
W końcu bandycka grupa wysiadła w pociągu na stacji Urle, ale na zakończenie obrzuciła jeszcze wagon kamieniami, wybijając 29 szyb i 19 jarzeniówek. Wszystko to na oczach przerażonych i zmarzniętych pasażerów, którzy do kolejnego pociągu mogli przesiąść się dopiero 45 minut później.
Wandale zaczęli uciekać w popłochu dopiero wtedy, gdy przyszło im się zmierzyć z uzbrojoną po zęby grupą policji. Pierwszych dwóch przestępców: 21-letniego Dariusza B. i 21-letniego Emila P. przewieziono do komisariatu w Jadowie zaraz po napadzie. W piątek wieczorem dowieziono tam dwóch kolejnych mężczyzn: 20-letniego Macieja M. i 19-letniego Dominika K., mieszkańców gminy Jadów. Trwa poszukiwanie reszty rozbójników.