Tym razem ok. godz. 23 reporterzy "Super Expressu" wraz z policjantami z wywiadu kryminalnego podjeżdżają na skrzyżowanie Bema i Ludwiki na Woli. To niebezpieczne rejony. W bramach i ciemnych zakamarkach swoje siedlisko ma najgorszy element dzielnicy. Do redakcji dociera dużo sygnałów od Czytelników z Woli, Czystego i Odolan, że jest źle. Ludzie boją się wychodzić na ulice po zmroku.
Przejeżdżamy nieoznakowanym radiowozem. Naszą uwagę przykuwa mercedes z kilkoma pasażerami. Zachowują się podejrzanie. Zatrzymujemy się przy aucie. Funkcjonariusze nakazują wysiąść pasażerom z mercedesa i pokazać dokumenty. Okazuje się, że to Czeczeni mieszkający bez pozwolenia na terenie Polski. Policjanci ich przeszukują. Przy 20-letnim Muslimie D. (20 l.) znajdują pistolet gazowy typu Walther i zestaw noży do walki wręcz, zakładanych na ramię przez czeczeńskich partyzantów. Mężczyzna nie ma na to pozwolenia. - Ja pracuję jako ochroniarz, a broń kupiłem na Stadionie Dziesięciolecia, bo Polacy bardzo często chcą mnie bić - tłumaczy się głupkowato Muslim D. Pies policyjny wyczuwa, że w mercedesie były narkotyki. Kryminalni znajdują we wnętrzu pojazdu kilka zużytych strzykawek. Zarówno Muslim D., jak i jego kompani, Sayd S. (33 l.) i Magomed S. (33 l.), zostali zatrzymani na 48 godzin w wolskiej komendzie. Niewykluczone, że zatrzymani mężczyźni są powiązani z polsko-rosyjskimi grupami przestępczymi. Wielu Czeczenów zasilało szeregi słynnego gangu "Szkatuły".