- Nie otworzę trumny na pogrzebie. Ojciec ma czaszkę w kawałkach, a ja chcę, aby go ludzie zapamiętali takim, jakim był - mówi szlochając Karolina Weltrowska (30 l.), która wciąż nie może uwierzyć, że jej tata już nie żyje. To stało się tak nagle...
Przeczytaj koniecznie: Kiełpiniec: Andrzej R. POWIESIŁ SIE się bo myślał że zabił żonę
Jej tata Jerzy Weltrowski (+56 l.) mieszkał sam w niewielkim mieszkaniu przy ulicy Gimnazjalnej w Bydgoszczy. Miał złote serce i ufność do ludzi, dlatego gdy spotkał starego znajomego Piotra P. (40 l.) z synem Adrianem, zaprosił ich do siebie. Nie wiedział, że syn kolegi jest bandytą, który uciekł z poprawczaka, gdy wyszedł na przepustkę. Doszło do kłótni. Adrian wpadł w szał i rzucił się na niego z pięściami. G
dy pan Jerzy upadł, zwyrodnialec chwycił za krzesło i z całej siły uderzył. Potem na głowę gospodarza spadły kolejne ciosy, a gdy krzesło rozpadło się, bandyta zaczął walić drewnianymi nogami. Ciosów było tyle, że z głowy Jerzego Weltrowskiego została krwawa miazga. Dopiero wtedy Adrian z ojcem, który się wszystkiemu bezczynnie przyglądał, uciekli z miejsca zbrodni. Szybko jednak zostali schwytani.
Patrz też: Lepno: Potwór zgwałcił i zabił naszą córeczkę, 15-letnią Ewelinkę Massalską
- Zarzut morderstwa został postawiony Adrianowi P. - mówi nadkomisarz Maciej Daszkiewicz (39 l.), rzecznik prasowy bydgoskiej policji. - Jego ojciec usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy - dodaje policjant.
- Nie mogę zrozumieć, kto takiemu bandycie dał przepustkę. Dlatego żądam, żeby również i ta osoba, odpowiedzialna za śmierć taty, poniosła karę - kwituje Karolina Weltrowska, która straciła ojca. Pozostała jej jedynie wiara w sprawiedliwość.