Nie dość, że roztrzaskał swego opla astrę na przydrożnym ogrodzeniu i srodze się przy tym poturbował, to jeszcze odpowie za... nielegalne posiadanie broni gazowej.
Mężczyzna jechał zbyt szybko i zjechał na pobocze, uderzył w ogrodzenie prywatnej posesji i dachował. Na szczęście kierowca doznał jedynie urazu obojczyka. Bardziej niż ciało boli go teraz dusza: gdy dojdzie do siebie, będzie się musiał gęsto tłumaczyć, skąd wziął pistolet gazowy i pięć sztuk nabojów, które wypadły z uszkodzonego auta.
- Wiemy, że na broń nie miał zezwolenia. Grozi za to nawet 8 lat pozbawienia wolności - kręcą głowami policjanci. Odpowiedzialności nie uniknie również za spowodowanie niebezpieczeństwa w ruchu drogowym.