Bank pomocy Super Expressu

2009-06-15 7:00

W każdy poniedziałek w naszym Banku Pomocy zamieszczamy fragmenty listów ludzi bezradnych i zrozpaczonych. Mamy nadzieję, że te wzruszające listy nie pozostaną bez odpowiedzi. Anonsy opatrzone są numerami, na które należy powoływać się w korespondencji. Informacje można też otrzymać pod numerem telefonu: (022) 515-94-04.

Lubelskie (2745). Mamy trzy córki w wieku 17, 14 i 6 lat oraz trzech synów - 16, 12 i 2 lata. Mieszkamy na wsi, mamy niecałe 3 ha pola. Nasz stały dochód to zasiłek rodzinny wraz z dodatkami w wysokości 720 zł. Po opłaceniu światła, wody, gazu praktycznie nic nie zostaje. Obecnie trójka dzieci jest w trakcie leczenia. Najstarsza córka pod koniec czerwca idzie na operację nerki do Lublina, 14-letnia córka jeździ na rehabilitację po złamaniu nogi, natomiast 12-letni syn ma ciągłe bóle głowy. Jeździmy z nim do Zamościa i do Lublina na różne badania. Wszystko wiąże się z kosztami. Opieka społeczna pomaga nam jak może, ale takich rodzin jak nasza jest wiele. Jest nam naprawdę ciężko, brakuje pieniędzy na wszystko - odzież, środki czystości, leczenie dzieci i na żywność. Chociaż staramy się jak możemy, to zamiast iść w górę, z roku na rok spadamy coraz niżej.

Łódzkie (2746). Mam 66 lat. Moja emerytura jest bardzo niska, ale dawałem sobie radę. Niestety, dotknęła mnie poważna choroba - nowotwór pęcherza moczowego - która postępuje coraz bardziej. Chciałby się człowiek jeszcze ratować, bo życie jest piękne, ale brakuje pieniędzy na leczenie. Jak kupię leki, to nie mam na jedzenie i tak koło się zamyka. Gdyby ktoś mógł mi pomóc, byłbym bardzo wdzięczny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają