O dramatycznym losie pani Barbary pisaliśmy 28 stycznia. Ciężko chora kobieta w połowie ubiegłego roku została wykwaterowana ze swojego ciepłego, przytulnego mieszkania w jednej z miejskich kamienic, którą łódzki magistrat wystawił na sprzedaż. Dostała małe nieogrzewane lokum w innym budynku. Kiedy nadeszły pierwsze chłody, poprosiła administrację o wstawienie tam pieca elektrycznego. Dostała go, ale jej radość trwała bardzo krótko, bo piec zużywał energii za blisko... 100 złotych dziennie.
- Nie grzałam więc, bo nie było mnie stać - załamywała ręce. - W mieszkaniu było tylko kilka stopni ciepła. Bałam się, że zamarznę. Marzył mi się piec węglowy, dużo tańszy w eksploatacji.
"Super Express" ruszył jej z pomocą. Skontaktowaliśmy się z Urzędem Miasta Łodzi. Tam obiecano nam zająć się sprawą. W ciągu kilku dni do mieszkania pani Barbary przyszedł kominiarz, który stwierdził, że jest możliwość podłączenia pieca węglowego. Następnego dnia piec został wstawiony i teraz grzeje w najlepsze. - Dziękuję z całego serca - cieszy się pani Barbara.