- Córka mnie zmusiła do tego, żebym pojechała do generała do szpitala. Powiedziała mi, że jak on umrze, to ja nie daruję sobie, że nie byłam po jego ostatniej operacji u niego - zwierza się "Super Expressowi" Barbara Jaruzelska.
Córka generała najwyraźniej uznała, że wizyta mamy u ciężko chorego męża w szpitalu, o której pisaliśmy wczoraj, wstrząśnie nią. Pani Barbara nie uległa jednak moralnemu szantażowi. I choć specjalnie dla męża ugotowała nawet zupę i przyniosła mu ją, to obecność w szpitalu wykorzystała, by porozmawiać z generałem o rozwodzie.
Przeczytaj: Barbara JARUZELSKA wybaczy mężowi flirt z opiekunką?
- Monika mnie namówiła, żebym pojechała do męża do szpitala. Córka mi mówi, że nie chce mieć rozbitej rodziny, tylko normalny dom. Ugotowałam mu zupę i pojechałyśmy na Szaserów do niego. Tam zapytałam męża, czy podpisze mi rozwód, ale on nie był w ogóle skory do rozmowy ze mną na ten temat! Trudno. Jest na mnie pewnie obrażony. Leży w szpitalu jak kłoda, źle się czuje, ma straszne bóle. Rozmawialiśmy tylko o naszym piesku i wnuku - zdradza nam Barbara Jaruzelska.
Tymczasem Monika Jaruzelska twierdzi, że nie dopuści do tego, aby jej rodzina się rozpadła. Mocno zaangażowała się w odbudowę relacji między swoją mamą a ojcem. Przy okazji małżeńskiego kryzysu opowiedziała o samotności swojej mamy i małżeńskich relacjach swoich rodziców. - Mama czuje się bardzo samotna. Ma opiekunkę, ja też ją odwiedzam.
Jednak sytuacja emocjonalna mamę przerasta. ( ) Przeszliśmy razem wiele wspólnych chwil. Były momenty zwątpienia, kryzysy. Jak w każdej rodzinie. Jednak wciąż jesteśmy blisko. I będzie tak do końca - przekonuje Monika Jaruzelska w jednym z tygodników.