W premierowym odcinku programu "Newsroomu", który w sobotę zadebiutował na antenie TVP Info, zaproszeni gości, a wśród nich redaktor naczelny "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski, dyskutowali o kondycji IV władzy. Na tapetę wzięli m.in. oświadczenie REM, która skrytykowała dziennikarzy za relacjonowanie wydarzeń spod krzyża przed Pałacem Prezydenckim. Według Rady media zawiodły "epatując odbiorców powtarzanymi po wielokroć nieistotnymi relacjami z gorszących zdarzeń".
- To kuriozalne oświadczenie. To nie my rozpętaliśmy wojnę o krzyż. My ją tylko relacjonujemy - przekonywał Marcin Graczyk z Radia TOK FM.
Wtórowała mu Ewa Godlewska z "Panoramy", która pytała, kto ma decydować, co jest istotne, a co nie. Barbara Markowska starała się bronić stanowiska REM. Oświadczenia Rady w sprawie "Super Expressu" już nie broniła.
Przypomnijmy: Rada Etyki Mediów uznała, że nasza publikacja o senatorze Piesiewiczu, w której pokazaliśmy, jak polityk wciąga do nosa biały proszek, była "niedopuszczalna" i "karygodna".
- Na ten temat w Radzie była bardzo gorąca dyskusja. Nie wszyscy się zgodzili z tym oświadczeniem. Ja też go nie podpisałam, ponieważ uważam, że my mamy prawo rozliczać polityków za to, co oni robią, dlatego że są naszymi reprezentantami - przekonywała odważnie Markowska.
Na pytanie prowadzącego, czy Rada popełniła błąd w tej konkretnej sprawie, odpowiedziała jednoznacznie: - Uważam, że w tej konkretnej sprawie absolutnie tak.