Wyjeżdżając z Łodzi, Bartłomiej Waśniewski broń wziął ze sobą. Po co? Czy czegoś się boi? Wcześniej wspominał, że ludzie na ulicy często mu grożą. A może obawia się czegoś ze strony innych osób - tych, które są zamieszane w śmierć Madzi?
Pistolet, atrapa granatu, miecze samurajskie i brzytwa - ten niezwykły arsenał znaleźli reporterzy "Super Expressu" w łódzkim mieszkaniu Krzysztofa Rutkowskiego, który udostępnił swoje apartamenty Waśniewskim.
Wiadomo, że ojciec Madzi jest miłośnikiem militariów. Brał udział w rekonstrukcjach bitew. Fascynują go turnieje rycerskie. Ale część jego arsenału jest zastanawiająca. Chodzi o pistolet kaliber 4,5 milimetra na stalowe kulki. W sklepie kosztuje ok. 150 złotych, w magazynku mieści się 15 pocisków. Opakowanie tej broni wciąż leży w opuszczonym przez Waśniewskich mieszkaniu. - To rzeczy Bartka - mówi nam jeden ze współpracowników Rutkowskiego. To co prawda nie broń ostra ani gazowa, ale krzywdę może zrobić.
- To broń sportowa - mówi nam właściciel jednego ze sklepów z militariami. - Służy do strzelania do celu. Nikt nie zakłada, że można wycelować z niej w człowieka. Ma zasięg około 10 metrów. Jednak gdyby hipotetycznie ktoś chciał z niej wystrzelić do innej osoby i zrobić jej krzywdę, to wystarczy, że zbliży się na odległość dwóch, trzech metrów i swój cel osiągnie. Gdy dobrze zna anatomię człowieka, to wykorzystując taki pistolet, może doprowadzić do bardzo poważnych obrażeń - dodaje. By kupić taką broń, nie potrzeba żadnych zezwoleń. Trzeba mieć jedynie ukończone 18 lat. Nie ma też żadnych rejestrów posiadaczy takich pistoletów.