W sprawie śmierci Madzi Waśniewskiej z Sosnowca pojawiły się zupełnie nowe informacje. Według "Gazety Wyborczej" i Faktów TVN uderzenie w główkę nie było bezpośrednią przyczyną śmierci dziecka. We krwi Madzi rzekomo wykryto hemoglobinę tlenkową, która wskazuje na zatrucie tlenkiem węgla.
Czy Katarzyna i Bartłomiej Waśniewski mogli celowo otruć córeczkę czadem? Ojciec Madzi jest zszokowany tymi doniesieniami. W rozmowie z "Super Expressem" mówił, że to kompletna bzdura.
- Wyniki sekcji zwłok miałem w ręku i pamiętam, że było tam napisane o tępym urazie tyłogłowy i ostrej niewydolności krążenia - tłumaczył roztrzęsiony "Super Expressowi".
Ojciec Madzi wyjaśnia, że on i jego żona szukali w internecie informacji o skutach zatrucia tlenkiem węgla dla własnego bezpieczeństwa. - Wynajęliśmy mieszkanie, które ogrzewane jest zwykłymi piecami kaflowymi. (...) Zwłaszcza Kasia się bała o nas wszystkich, bo do tej pory zawsze mieszkała w lokalu, gdzie było centralne ogrzewanie - broni się Waśniewski.
Prokuratura Okręgowa w Katowicach, która prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Madzi sprawdzała przewody kominowe w mieszkaniu Waśniewskich przy ul. Floriańskiej w Sosnowcu. Prokuratorzy badali też czy w łazience stężenie czadu nie było podwyższone. Wyniki tych badań są jednak objęte tajemnicą śledztwa.