- Wasze życie zaczęło powoli wracać do normy. Przeprowadziliście się do Łodzi... W dzień badania wykrywaczem kłamstw budzisz się i widzisz, że twoja żona zniknęła...
- W pierwszym momencie byłem pewien, że Kaśka wyszła do sklepu. Potem wyszedłem do przedpokoju i zobaczyłem te słynne buty, które jak się później okazało, należały do jednego z dziennikarzy. Wtedy byłem pewien, że ktoś porwał moją żonę.
- Kiedy zorientowałeś się, że Katarzyna uciekła?
- W pewnym momencie zobaczyłem list, w którym napisała, że mnie bardzo kocha, ale musi tak postąpić. Potem dowiedziałem się, że Kasia pojechała do rodziców do Sosnowca. Do dzisiaj nie wiem, co siedzi w jej głowie.
- Potem nastąpił dramatyczny zwrot. Media podają, że Katarzyna połknęła dużą ilość proszków, próbując się zabić.
- Od razu chciałbym sprostować nieprawdziwe informacje podawane w niektórych mediach. Po tym jak Kasia połknęła leki, to ja pierwszy do niej zadzwoniłem. Wydawało mi się, że jest pijana albo naćpana. Od razu zadzwoniłem do swojej teściowej i powiedziałem, że z Kasią dzieje się coś złego. W pierwszej chwili mama Kasi pokpiła sprawę i nie chciała jej pomóc. Dopiero gdy zagroziłem, że sam zadzwonię na policję, teściowa zdecydowała się wezwać pomoc.
- Katarzyna po próbie samobójczej trafiła do szpitala, a następnie na oddział psychiatryczny. Martwiłeś się wtedy o nią? Próbowałeś się z nią skontaktować?
- Oczywiście, że tak. Sam dzwoniłem do szpitala, ale pielęgniarki powiedziały mi, że Kasia zastrzegła, iż nie chce mieć ze mną kontaktu. Na jej prośbę dostałem zakaz wstępu na oddział. Jeśli ona tak się zachowuje - pomyślałem wtedy - to ja nie będę z nią szukał kontaktu. Mam jej po prostu dość...
- Naprawdę chciała się zabić czy połknęła leki pod publiczkę?
- Nie mam pojęcia, co siedzi w głowie tej kobiety. Zachowuje się bardzo dziwnie. Nie sądzę jednak, żeby ta próba samobójcza była zaplanowana.
- W ostatnim czasie pojawiają się medialne przecieki z prokuratury w Katowicach, które nie stawiają w dobrym świetle twojej żony. Mówi się o dwóch osobach, które spotkały się z Katarzyną w parku w przeddzień śmierci Madzi.
- To, że Katarzyna spotyka się z ludźmi, akurat mnie nie dziwi. Przecież ten park jest nieopodal naszego mieszkania, chodziliśmy tamtędy codziennie. Kasia mogła się wtedy spotkać z naszymi znajomymi czy z rodziną.
- Twoja żona już raz cię oszukała, mówiąc, że ktoś porwał Madzię. Myślisz, że teraz też coś ukrywa?
- Nie wiem. Nie zastanawiam się nad tym. Czekam na finał tej sprawy.
- Kochasz jeszcze Katarzynę?
- Bardzo tęsknię za Kasią. Ale tą, którą znałem przed śmiercią naszej córki. Dzisiaj wiem jednak, że Kasia ma wiele twarzy. Nie wiem, czy była taka zawsze, czy zmieniła się po śmierci Madzi...
- Cała Polska zastanawia się, co się stało tego dnia, kiedy mała Madzia zginęła. Myślisz, że twoja żona zamordowała Madzię?
- Nie mogę tego powiedzieć... Kasia bardzo dobrze zajmowała się małą. Była bardzo opiekuńcza. Nie wierzę, że moja żona była zdolna do tego, by zamordować naszą córkę.