Bartek i Katarzyna zostali objęci policyjną ochroną i odizolowani od całego świata. Nawet najbliższa rodzina nie zna ich miejsca pobytu i nie może się z nimi spotkać. Jak długo pozostaną w ukryciu, by w samotności spokojnie porozmawiać o tragedii, która ich dotknęła - nie wiadomo. Tylko "Super Expressowi" udało się dotrzeć do ojca Madzi i szczerze z nim porozmawiać.
- Przez jakiś czas nie chcemy z nikim rozmawiać ani się spotykać. Musimy po tym wszystkim pobyć sami. Chcemy przejść przez to w ciszy, szczerze wyjaśnić sobie wszystkie sprawy, spróbować znowu być razem - mówi nam Bartłomiej Waśniewski (23 l.).
Śledztwo toczące się w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach dalekie jest od zakończenia. Przed prokuratorami jeszcze sporo pracy. Śledczy chcą m.in. przeprowadzić z Katarzyną W. eksperyment procesowy - będą w ten sposób sprawdzać, czy rzeczywiście z kocyka mogło się wyślizgnąć dziecko.
- Czynności w tej sprawie są wykonywane cały czas. W ciągu miesiąca spodziewamy się dostać wyniki badań tkanek zmarłego dziecka, takich jak histopatologia czy toksykologia. Pozwolą nam m.in. wyjaśnić mechanikę powstania urazu u dziecka - mówi Marta Zawada-Dybek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach.