Bartosz Arłukowicz (41 l.), minister zdrowia:
Zamilkł na pięć dni
Mimo że ustawa refundacyjna została ogłoszona 13 czerwca, to resort zdrowia w ostatniej chwili podejmuje decyzje dotyczące nowego prawa. Pierwsza lista leków została opublikowana przed Wigilią, a kiedy wybuchły problemy, minister zdrowia zamilkł na 5 dni. Poprawiona lista pojawiła się przed północą 30 grudnia. Powinna być znana 14 dni przed wejściem w życie.
Krzysztof Bukiel (49 l.), prezes OZZL:
To on odpowiada za "pieczątkowy protest"
Zamiast rozmawiać z resortem zdrowia i NFZ podgrzewał protest. Walcząc z rządem o interesy i portfele lekarzy, cynicznie wykorzystuje pacjentów, którzy albo w ogóle nie mogą wykupić leków, albo muszą za nie płacić krocie.
Jacek Paszkiewicz (49 l.), prezes NFZ:
Czekał na ostatnią chwilę
NFZ jak zwykle też zostawiło ważne sprawy na ostatnią chwilę. Umowy z aptekami na sprzedaż leków refundowanych podpisywano między świętami i także po Nowym Roku. 1 stycznia umów nie miało ok. 10 proc. aptek. Nie mogły one więc sprzedawać leków ze zniżkami. Bałagan był też z dwoma rodzajami recept. Prezes NFZ i minister zdrowia mówili co innego o odpłatności za leki.
Wina Bartosza Arłukowicza jest i kropka. Nowy minister po prostu spóźnił się z robotą i nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. Dlaczego np. lista leków refundowanych od 1 stycznia ukazała się dopiero przed Wigilią, a kiedy wybuchły protesty pacjentów, minister skrył się na pięć dni nie wiadomo gdzie i zamilkł. Poprawiona lista pojawiła się przed północą 30 grudnia. To prawie o 14 dni za późno. Aptekarze i lekarze nie mogli się przygotować, chorzy nie wiedzieli, ile będą płacić za leki. - Prawo nie może stać się swoistą pułapką zastawioną przez władzę publiczną na obywatela - upomniała ministra rzecznik praw obywatelskich prof. Teresa Lipowicz i poprosiła go o wytłumaczenie. Też jesteśmy ciekawi, dlaczego resort zdrowia dopiero w ostatniej chwili podejmuje decyzje dotyczące nowego prawa. Ustawę ogłoszono 13 czerwca i od tego czasu urzędnicy mieli dużo czasu, żeby wszystko przygotować. Czas mieli też urzędnicy Jacka Paszkiewicza (49 l.), prezesa NFZ. Trudno zrozumieć, dlaczego podpisywanie umów z aptekami na sprzedaż leków zostawiono na kilka chwil przed Wigilią albo sylwestrem. Winni dzisiejszych kłopotów są też lekarze i ich związek lekarzy. Walczą o swoje prawa, ale zapomnieli o tym, że krzywdzą swoich pacjentów.
Ministra Arłukowicza potępiają teraz wszyscy. Ekspertką od zdrowia i leków stała się nagle prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (60 l.) i znają się na tym Leszek Miller (66 l.) i Jarosław Kaczyński (63 l.). Obaj byli premierami i nie zrobili nic, by wszyscy Polacy mieli specjalne karty ubezpieczenia zdrowotnego. Nikt tego nie zrobił przez 12 lat, kiedy powstały kasy chorych. Gdyby ktoś tego przypilnował, nie byłoby dziś problemu.