Od kilku miesięcy w sejmowych kuluarach mówiono, że Arłukowicz (który nie jest członkiem żadnej partii) ma dość SLD. Politycy spekulowali o jego rozmowach z PJN i z PO. - Bartek został postawiony pod ścianą. Napieralski go odsunął. Przestraszył się jego popularności. I dlatego Bartek odszedł - mówią w nieoficjalnych rozmowach politycy Sojuszu.
Sam poseł nieoczekiwanie stwierdził, że przyczyną jego odejścia było to, iż zmuszany był do współpracy z PiS. - Od wielu tygodni wymagano ode mnie głosowania ramię w ramię z Jarosławem Kaczyńskim (62 l.). Nie mogę dalej tego firmować - mówił wczoraj.
O swojej decyzji Arłukowicz miał poinformować szefa lewicy pół godziny przed konferencją z Donaldem Tuskiem (54 l.). - Z wielką satysfakcją stwierdziłem, że spotkałem człowieka, z którym wiele razy się różniliśmy w niektórych poglądach, ale którego energia i gotowość do roboty jest naprawdę imponująca. Nie możemy dopuścić, by ta energia się marnowała - mówił szef rządu w ogrodach Kancelarii Premiera. Tusk jakby zapomniał już o lawinie krytyki, jaką na jego rząd przez wiele miesięcy wylewał były członek komisji hazardowej.
Patrz też: Kalita, rzecznik SLD: Arłukowicz ciężką pracę polityka lewicy zamienił na rządową limuzynę
Arłukowicz ma objąć stanowisko ministra w Kancelarii Premiera. Będzie pracował przy "budowaniu relacji administracji państwowej i rządu z ludźmi, którzy czują się wykluczeni". A politycy PO już spekulują, jakie stanowisko może otrzymać po wyborach. - Jeśli nie pozostanie w Kancelarii Premiera, to w jego zasięgu jest np. fotel ministra zdrowia - mówią.
Od razu pojawiły się głosy, że transfer Arłukowicza to cios w Sojusz. Politycy SLD od razu ostro skrytykowali dawnego kolegę. - Bartosz Arłukowicz najwyraźniej nie mógł wytrzymać do jesieni, kiedy SLD będzie tworzyło rząd i już teraz zdecydował się zamienić ciężką pracę polityka lewicy na limuzynę rządową - ironizował rzecznik SLD Tomasz Kalita.
Bartosz Arłukowicz
Z wykształcenia lekarz pediatra. Wykładowca Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie. Ogólnopolską karierę zaczął robić w 2001 roku. Ale nie była to jeszcze polityka. Miliony Polaków obserwowały jego walkę i zwycięstwo w telewizyjnym reality show "Agent". Rok później zdobył mandat radnego Szczecina z listy SLD-UP. Wybory parlamentarne w 2004 roku zakończyły się porażką. Dużo lepiej było 3 lata później. W 2007 roku startował ze szczecińskiej listy LiD, zdobył 21 543 głosy i dostał się do Sejmu. Prawdziwą karierę polityczną zaczął robić dwa lata później, kiedy to został wiceprzewodniczącym komisji badającej aferę hazardową.
Przeczytaj koniecznie: Arłukowicz ODCHODZI z klubu SLD: Byłem ZMUSZANY do głosowania ramię w ramię z KACZYŃSKIM. Zostaje MINISTREM Tuska
Tylko u nas! Zobacz, co Arłukowicz mówił o Tusku i Platformie Obywatelskiej:
26 listopada 2009 "24 godziny" TVN:
"Pokutuje brak pokory. Podziwiam premiera za umiejętność manipulowania opinią publiczną. Jest w tym naprawdę bardzo dobry.
12 grudnia 2009 "Polska The Times":
PO jest obła, śliska, taka masa, która się podporządkowuje oczekiwaniom zewnętrznym. Mistrzem plastikowości jest Donald Tusk. Szanuję go jako premiera, ale on jest strasznie miałki poglądowo, nijaki i podobny do nikogo. Donald Tusk jest królem cynizmu. I dobrze się czuje w tej roli.
7 stycznia 2010 Radio Zet:
Platforma Obywatelska robi pewnego rodzaju teatr polityczny. Robi przedstawienie pokazujące Polakom, że odpowiedzialność za to, co robił Chlebowski na cmentarzu, ponoszą wszyscy, tylko nie ona. Czyli odpowiedzialność za Chlebowskiego ponosi SLD, PiS, dziennikarze, media.
4 października 2010 "Rozmowa Rymanowskiego":
Rząd potrzebuje dopalacza w postaci tragedii. Paru ludzi musiało umrzeć, byśmy zajęli się tą sprawą. To wszystko odbywa się akcyjnie.