Oskar Arłukowicz (18 l.) jest uczniem klasy strażackiej łobeskiego liceum. Wracał z Marcinem kolegą z klasy z OSP w Resku (Zachodniopomorskie) , gdzie pojechali po torbę medyczną, która miała im się przydać w planowanych przez ich szkołę zawodach. Przed miejscowością Przemysław chłopcy zauważyli samochód na światłach awaryjnych. - Zwolniliśmy i gdy dojechaliśmy na miejsce, zobaczyliśmy kobietę z telefonem przy uchu i leżącego na brzuchu mężczynę, obo którego leżał motor. Mieliśmy torbę medyczną, więc od razu ruszyliśmy na pomoc. Byliśmy pierwsi na miejscu wypadku – mówi Oskar.
Motocyklistę uczniowie odwrócili na plecy. - Po pierwszej próbie udrożnienia dróg oddechowych, okazało się, że mężczyzna nadal nie oddycha. Ponowiłem ją, ale tym razem zrobiłem to mocniej. Odksztusił zalegającą krew i zaczął odzyskiwać świadomość – relacjonuje kuzyn posła PO.
Uczniowie założyli poszkodowanemu kołnierz ortopedyczny, nakryli go kocem termicznym i do czasu przyjazdu pogotowia byli z nim w kontakcie, by nie stracił przytomności. Jestem dumny z Oskara. Mamy podobne geny. Ja jestem lekarzem, a on zachował się jak lekarz – podkreśla poseł Arłukowicz, który sam kilka lat temu pomogł ofiarze wypadku drogowego.
Bartosz Arłukowicz, ówczesny minister w rządzie Donalda Tuska, 11 sierpnia 2011 r. wracał drogą krajową nr 6 z pogrzebu szefa Samoobrony Andrzeja Leppera, gdy w Ramlewie doszło do zderzenia trzech samochodów. Arłukowicz bez wahania uczestniczył w akcji ratunkowej. Był jedynym lekarzem na miejscu wypadku.