- Ministerstwo Zdrowia poprosiło centralę Narodowego Funduszu Zdrowia o pisemne wyjaśnienia w kwestii prywatnego długu prezesa Funduszu Jacka Paszkiewicza. Czekamy na dokumentację w tej sprawie - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Agnieszka Gołąbek, rzeczniczka resortu zdrowia.
Przypomnijmy. "SE" ujawnił, że od kilkunastu miesięcy były prezes NFZ nie spłaca swojego prywatnego długu, z którym zalega firmie windykacyjnej z Wałbrzycha. Dziś łącznie z odsetkami dług wynosi już 185 tys. zł. Kiedy firma windykacyjna chciała na poczet należności zająć jego działkę budowlaną w woj. pomorskim, Paszkiewicz natychmiast sprzedał nieruchomość po zaniżonej cenie swojej podwładnej, szefowej Mazowieckiego Oddziału NFZ Barbarze Misińskiej (52 l.). Misińska to wieloletnia bliska przyjaciółka Paszkiewicza. Oboje w ostatni weekend wyjechali na tygodniowy zagraniczny urlop.
Firma windykacyjna, która zajęła wynagrodzenie Paszkiewicza na kontach Funduszu i nie dostała z tego tytułu ani złotówki, nie zamierza odpuszczać urzędnikowi. - Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że mamy do czynienia z prezesem instytucji państwowej, która zarządza budżetem wartym kilkadziesiąt miliardów złotych. Pan prezes wydał dyspozycję, aby nie realizować zajęcia komorniczego własnego wynagrodzenia. Czyli że ma w głębokim poważaniu postanowienia wydawane przez sąd i komornika - ocenia Radosław Lenkiewicz, prokurent z firmy windykacyjnej Consultus Indos.