Diagnoza lekarska, parkinson w zaawansowanym stadium, dla tego rzutkiego przedstawiciela handlowego była druzgocząca. Pierwszy list do ministra napisał w maju tego roku! Dołączył do niego tulipany, które są symbolem chorych na parkinsona. Kilka dni temu wysłał mejlem kolejny, piąty już list. - Leki kosztują miesięcznie 200 zł, dwa razy więcej niż na początku, a ja czuję się coraz gorzej - relacjonuje "SE" to, o czym pisał ministrowi.
Zobacz też: Bartosz Arłukowicz ma gdzieś chorych na RAKA! Obiecanych pieniędzy na leczenie dalej nie ma!
W swojej korespondencji proponuje również rozwiązania, które pomogłyby 300 osobom w Polsce, mającym podobną sytuację. - Chcę zwrócić uwagę nie tyle na moje osobiste problemy, co na skutki braku decyzji dotyczącej refundacji terapii infuzyjnych, które z powodzeniem stosowane są w innych krajach - tłumaczy. W Polsce refundowane jest tylko leczenie operacyjne polegające na wszczepieniu stymulatora mózgu. Jednak ze względu na różne przeciwwskazania zabieg taki może mieć zaledwie połowa chorych w zaawansowanym stadium parkinsona. - Reszta chorych skazana jest na izolację i powolną eutanazję - mówi.
Minister Arłukowicz nie znalazł czasu, aby osobiście odpowiedzieć na listy. - Fakt, czy dana terapia jest czy nie refundowana w innych krajach, nie jest czynnikiem determinującym podjęcie przez ministra pozytywnej decyzji - odpowiedział za ministra Grzegorz Bartolik, zastępca dyrektora Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji. - W ostatecznym rachunku to jednak znacznie mniej niż przy utrzymywaniu inwalidów przykutych do łóżka - przypomina jednak Kondracki.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail