Kilka dni temu senatorowie z komisji praw człowieka, praworządności i petycji opowiedzieli się właśnie za takim rozwiązaniem. Inicjatywę poparło też Ministerstwo Zdrowia.
- Wydaje się wysoce celowe podjęcie działań ograniczających dostępność do alkoholu, która to dostępność zgodnie z nauką o uzależnieniu jest istotnym czynnikiem mającym wpływ na rozpowszechnienie używania, a także nadużywania alkoholu - czytamy w opinii przygotowanej przez resort zdrowia. Krytycy tego projektu są przekonani, że zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach nie przyczyni się do zmniejszenia liczby pijanych kierowców, a tylko spowoduje upadek małych stacji i wzrost cen na nich.
- To absurd roku! Jest niedorzeczny i czysto demagogiczny! Najgorsze jest to, że ta propozycja zmierza wprost do likwidacji stacji benzynowych w Polsce. To rozwiązanie popierane przez MZ jest sprzeczne z rozwojem demokracji w Polsce. Państwo nie może przecież na siłę uszczęśliwiać obywateli! - grzmi w rozmowie nami senator Kazimierz Kutz (83 l.). - Oczywiście, że skandaliczne jest to, iż wiele osób jeździ po pijanemu. Ale zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach nie rozwiąże tego problemu, a spowoduje tylko podniesienie cen paliw - mówi Mariusz Błaszczak (43 l.), szef klubu parlamentarnego PiS.