Pani Regina nie traci nadziei na powrót syna. Szuka go na każdy możliwy sposób. Nie tylko prowadzi własne śledztwo, ale w rozpaczy była nawet u wróżki w pobliskim Suszu. Choć usłyszała od niej straszne słowa, że ukochany Bartosz nie żyje, nie przerywa poszukiwań.
- Przecież on nie mógł tak zwyczajnie ugryźć kanapki i wyparować jak kamfora - mówi roztrzęsiona kobieta. - Jak wychodziłam do pracy, był w domu. Kiedy wróciłam, to zostało po nim niedojedzone śniadanie leżące przy włączonym komputerze. Zupełnie jakby do kogoś na chwilę wybiegł z domu - dodaje zrozpaczona matka.
Bartosz od zawsze był odludkiem. Większość czasu spędzał przed komputerem. Jego całym życiem był świat gier. Rzadko spotykał się ze znajomymi, których miał w realnej rzeczywistości. Rzadko, ale jednak...
Matka Bartosza wierzy w porwanie
- Dwa dni przed zniknięciem pobił się z jakimiś chłopakami na pobliskiej stacji benzynowej. Jednego z nich zranił butelką. Może ktoś porwał go z zemsty? - pani Regina nie ustaje w domysłach.
Policyjne śledztwo jak dotąd nie przyniosło żadnych rezultatów. - Sprawdzamy każdą możliwą wersję. Na tym etapie nie można żadnej z nich wykluczyć - mówi Mariola Ostaszewska z zespołu prasowego KWP w Olsztynie.
- Błagam! Oddajcie mi mojego syna - załamana matka apeluje do ewentualnych porywaczy. - A jeśli sam uciekłeś z domu, to błagam, wróć do mnie synku. Ja tak bardzo cię kocham - mówi trzęsącym się z emocji głosem Regina Kaszubska.