Niedawno minister Radosław Sikorski chwalił się w Sejmie, że rządowi udało się przywrócić "dobrosąsiedzkie relacje" z Niemcami. Tymczasem kanclerz Angela Merkel zastanawia się nad powołaniem szefowej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". Za jej udziałem w pracach fundacjii opowiedziała się wczoraj rządząca w Niemczech CDU. Stosunek Niemców do polskich obaw wyraził niemiecki historyk Arnulf Baring, twierdząc, że "nigdy nie usłyszał rozsądnej odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę zarzucają Polacy Steinbach".
Właśnie odpowiedział mu profesor Władysław Bartoszewski, oczywiście z właściwą sobie swadą. - Jak ktoś rżnie głupa, to nic nie poradzę - stwierdził w wywiadzie dla "Dziennika". - To tak jak ktoś powiedziałby: nigdy nie słyszałem, dlaczego Polacy uważają, że Radio Maryja wypowiada się antysemicko - dodał.
- Pani Steinbach zatraciła poczucie, kim jest. W wieku 45 lat pierwszy raz w życiu zainteresowała się tym, gdzie się urodziła. Wolno jej. A my możemy jej nie ufać - powiedział. - Ta kobieta uczyniła swoim zawodem rewanżyzm -dodał.
Zdaniem profesora, zamieszanie wokół Steinbach w Niemczech to nic dobrego. - Stanowisko polskiego rządu, które reprezentuję,
jest takie: oczekujemy na stanowisko rządu niemieckiego w sprawie pani
Steinbach, a nie wypowiedzi jakichkolwiek innych podmiotów - oświadczył doradca premiera ds. międzynarodowych.