Kłopoty Bartoszewskiego zaczęły się po 16 maja. To właśnie wtedy w trakcie prezentacji komitetu honorowego Bronisława Komorowskiego (58 l.) ostro zaatakował Jarosława Kaczyńskiego (61 l.), porównując go do "hodowcy zwierząt futerkowych".
Te słowa wywołały burzę nie tylko w mediach. Na służbowy adres Władysława Bartoszewskiego zaczęły przychodzić obelżywe listy z pogróżkami. Łącznie ponad sto. Pod większością z nich widniały podpisy "Prawdziwy Polak". Dlatego profesora objęto specjalną ochroną.
- Profesor otrzymał od nas ochronę od początku czerwca. Wnioskował o nią szef BOR, gen. Marian Janicki - mówi w rozmowie z nami Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik BOR.
Bartoszewski zdaje się jednak nie przejmować groźbami. - Żadne pogróżki nie wpłyną na moje wystąpienia publiczne, ich plan jest powszechnie znany i na pewno się nie przestraszę, choćby wytoczyli przeciwko mnie armaty. Przeżyłem Hitlera, Stalina i szereg różnych wstrząsów, to przeżyję też "Prawdziwych Polaków" - stwierdził w rozmowie z "GW", która jako pierwsza opisała sprawę.