Prokuratura z Olsztyna (woj. warmińsko-mazurskie) prowadzi śledztwo w sprawie okoliczności śmierci mężczyzny. Jak do tej pory udało się ustalić, że 69-latka zamykała syna w specjalnie przygotowanym kojcu. Nie miał do niego wstępu nawet brat, który także mieszkał w rodzinnym domu, ale w pokoju na dole. Matka zabraniała mu jednak odwiedzać chorego, a on posłusznie wypełniał te zakazy.
Przeczytaj też: Ojciec głodził 7-miesięcznego synka i zamykał go w łazience
W miniony poniedziałek powiadomił telefon zaufania, bo zaniepokoił go brak jakichkolwiek odgłosów z zamkniętego pokoju. Pracownik telefonu zaufania wezwał pogotowie i policję. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon.
Według policji, ciało znajdowało się w kojcu-klatce z czterema metalowymi bokami o wymiarach 1,85x 1,45 i 1,30x 1,30 metra, powiązanymi ze sobą szmatami. To właśnie w niej przez dwa dni leżały nagie zwłoki mężczyzny.
- 37-latek był wychudzony i zaniedbany, miał długie włosy i zarost. Matka karmiła go mlekiem z butelki ze smoczkiem. Przyczyną śmierci mogła być choroba lub wyniszczenie organizmu.- powiedział w rozmowie z serwisem policyjni.pl rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, Mieczysław Orzechowski.
Kobieta prawdopodobnie usłyszy zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Nie wiadomo czy upośledzony umysłowo mężczyzna zachowywał się agresywnie wobec matki. Chorzy z zespołem Downa mogą być bowiem łagodni i otępiali lub nadpobudliwi i agresywni.