Pożar mieszkania w kamienicy przy ul. Limanowskiego wybuchł, kiedy Marlena (33 l.) i Wojciech W. (35 l.) razem ze swoimi dziećmi Dagmarą (14 l.) i Bartkiem (8 l.) spali już głębokim snem. Języki ognia zauważył w oknie mieszkania na parterze czteropiętrowej kamienicy jeden z sąsiadów. Zaalarmował straż pożarną. - Płonęło wyposażenie mieszkania - informuje młodszy kapitan Michał Kucierski, oficer prasowy PSP w Poznaniu, i opisuje, że ogień zajął 10 metrów kwadratowych pokoju, trawił głównie meble.
Przeczytaj: TRAGICZNY początek świąt Bożego Narodzenia! 7 osób ZGINĘŁO w pożarach
Strażacy szybko ugasili pożar, jednak życia Bartka nie udało się uratować. - To był taki miły, grzeczny chłopiec. Trenował sporty walki - opowiada jedna z sąsiadek rodziny. - Widziałam się z jego mamą Marleną przed wigilią, tak bardzo cieszyli się na te święta - dodaje zapłakana kobieta. Wszyscy zadają sobie pytanie, jak doszło do tragicznego pożaru. - Może to chińskie lampki na choince zaczęły płonąć - spekulują mieszkańcy kamienicy. - Przyczynę pożaru ustalają biegli, za wcześnie jest, żeby wyciągać jakieś wnioski - mówi Kucierski. Sprawę tragicznego wypadku badają też policja i prokuratura.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail