Zanim jeszcze komisja zasiadła na stołem, już można się było spodziewać że może być ciekawie. Beata Kempa (PiS) weszła do sali wyraźnie poruszona. Wszyscy szykowali się na ostra wymianę zdań między sejmowymi śledczymi, bo posłanka PiS miała przedstawić wniosek o konfrontację Mariusza Kamińskiego z Donaldem Tuskiem. Nikt chyba nie przewidział, że skończy zamiast wniosku wszyscy usłyszą głośne szlochanie...
- Szanowna komisjo, wobec faktu, że usłyszałam komentarze dotyczące moich wniosków, iż są polityczne, odbiegające od ustalenia prawdy... – zaczęła Beata Kempa i już nie dokończyła zdania, głos się jej złamał i zaczęła płakać. - Przepraszam, panie przewodniczący, nie jestem w stanie rozmawiać – zdołała jeszcze powiedzieć do mikrofonu.
- Ogłaszam pięciominutową przerwę - zareagował natychmiast przewodniczący komisji Mirosław Sekuła z PO.
Za dużo emocji czy krzyki przewodniczącego?
Wśród członków komisji zachowanie posłanki wywołało zmieszanie. Wszyscy niechętnie komentowali dlaczego Kempa zareagowała tak emocjonalnie i pojawiły się dwie wersje zdarzeń.
Pierwsza mówi o tym, że Beata Kempa i Mirosław Sekuła rozmawiali na chwilę przed wejściem do sali i posłanka niezwykle emocjonalnie zareagowała na to co usłyszała. Do tego doszedł stres i... efekty można było zobaczyć.
Nieco inaczej rozmowę relacjonowali posłowie opozycji. Oni twierdzili, że między Kempa i Sekułą doszło do ostrej wymiany zdań, a przewodniczący w końcu nakrzyczał na posłankę PiS.
Przewodniczący komisji hazardowej sprawę podsumował jednym zdaniem: - Nie jestem psychologiem, a kobiece łzy są nieprzewidywalne - stwierdził lakonicznie Sekuła.
Beata Kempa płacze w Sejmie. Bo nakrzyczał na nią Mirosław Sekuła? (ZDJĘCIA!)
Posiedzenie komisji hazardowej zmieniło się w medialny spektakl. Wszystko przez „nieprzewidywalne kobiece łzy” – jak podsumował to przewodniczący komisji Mirosław Sekuła. Posłanka Beata Kempa popłakała się przed kamerami. Posłowie opozycji twierdzą, że to efekt kłótni pomiędzy posłanką PiS a przewodniczący. Sekuła miał nakrzyczeć na Kempę.