Przejściem przy skrzyżowaniu Bema i Kasprzaka musiał zainteresować się sam wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz (44 l.), który pogonił urzędników Zarządu Dróg Miejskich do roboty. Wcześniej ZDM tłumaczył, że w projekcie zabrakło ścieżki rowerowej poprowadzonej wzdłuż ulicy Kasprzaka i trzeba było światła zaprojektować od nowa. To by pewnie trwało w nieskończoność. Ale jak Wojciechowicz obrugał dyrektora ZDM, urzędnicy z nową energią zabrali się do pracy. - Dołożymy wszelkich starań, żeby sygnalizacja w tamtym miejscu powstała do końca roku - mówi Urszula Nelken (47 l.) z ZDM.
Pan prezydent przesłał też pismo do mieszkańców Woli. Wyraził w nim ubolewanie z powodu tragicznych w skutkach wypadków, do których doszło na przejściu dla pieszych przy skrzyżowaniu Kasprzaka i Bema. Jednak o piśmie podobnej klasy z ZDM mieszkańcy raczej mogą zapomnieć. Chociaż ludzie - tak długo walczący o sygnalizację - woleliby w końcu zobaczyć czyny Zarządu Dróg Miejskich, a nie słowa.