Portal Onet.pl, którego dziennikarka Ewa Ornacka zajmowała się sprawą skazanego mężczyzny, przypominał okoliczności zbrodni, której rzekomo był on winny. Do tragicznych wydarzeń doszło 8 września 1999 roku, gdy to ulice miasta były wyludnione m.in. ze względu na transmisję w telewizji meczu piłkarskiego pomiędzy Polską a Anglią. Przy jednej ze stacji benzynowych w centrum miasta zebrała się grupa osób. Doszło tam do sprzeczki i szarpaniny. Gdy się zakończyła, na chodniku leżały ciała dwóch mężczyzn. Marek C. umarł po kilkunastu minutach. O życie Roberta S. lekarze walczyli, ostatecznie bezskutecznie, przez kilka godzin.
Rany postrzałowe w klatce piersiowej i plecach nie pozostawiały śledczym złudzeń, że to była egzekucja. Już trzy dni później zatrzymali Kraskę. Choć wykonane oględziny nie wskazały, aby brał on udział w bójce, to po 3 tygodniach zatrzymano go na podstawie portretu pamięciowego sprawcy. Mimo, że opisywany był w nim jako ciemnowłosy, szczupły i niewysoki mężczyzna (podczas, gdy Kraska już wówczas był dość postawnym mężczyzną) został skazany na dożywotnie pozbawienie wolności.
Nie jest tajemnicą, że mężczyzna obracał się w tamtych latach w przestępczym półświatku swojego miasta. Chodziło głównie o działanie w grupie, która zajmowała się kradzieżami samochodów. Nie był jednak w przestępczej hierarchii zbyt wysoko. Jak twierdzi jego przyjaciel, "bardziej było mu do chłopca na posyłki, niż gangstera". Pan Grzegorz, w rozmowie z portalem wspominał: - Nikt nie mówi, że Arek był święty. Rozrabiał, ale kto wtedy nie rozrabiał? Każdy chciał coś mieć, dobrą kurtkę, fajną koszulkę. Zdarzały mu się kradzieże, czasem bójki. Gdyby odsiadywał za to wyrok, to nie byłoby żadnych problemów, każdy płaci za swoje błędy, ale on siedzi za egzekucję, której nie wykonał (...) On się boi krwi. Uciekał jak widział ją u siebie lub innych. Jak niby miałby zabić?
Pierwsza żona Kraski (ma z nią syna) po jego skazaniu wyjechała z Polski. Gdy siedział w więzieniu napisał do swojej byłej znajomej. Maja, która była wolna, odwiedziła go w więzieniu, uwierzyła w jego niewinność i zgodziła się z nim ożenić (ślub odbywał się w więzieniu). Według przyjaciela mężczyzny: - Arka uratowały kobiety. Jego siostra, która walczy od samego początku. Jego żona, która od razu uwierzyła w niewinność Arka i poruszyła niebo i ziemię, żeby go uwolnić. Dodawał przy tym: - Ma dwa marzenia, o których wiem. Pierwsze to poślubić jeszcze raz Maję, tym razem tak jak powinno to wyglądać od początku, po nordycku. Drugie jest dość nietypowe. Arek wymarzył sobie, żeby wyjść na scenę podczas koncertu zespołu Metallica. Kto wie, może się uda...
Na kilkanaście godzin przed rozprawą SN Kraska udzielił również krótkiej wypowiedzi portalowi Wirtualna Polska. Jak mówił: - Jestem spakowany od niemal 20 lat, bo jestem niewinnym człowiekiem. Od pierwszych chwil za kratami czekałem na dzień, kiedy w końcu mnie wypuszczą. Od chwili, gdy prokuratura złożyła wniosek o jego uniewinnienie, ma już plan na to, co będzie robił, gdy wyjdzie na wolność. Zdradził on: - Muszę się nacieszyć żoną. Wzięliśmy ślub w czasie odsiadywania przeze mnie kary. Nareszcie będziemy mogli być ze sobą bez ograniczeń. Mam jeszcze jedno marzenie - chcę wrzucić pranie do pralki. Przez te wszystkie lata sam to musiałem robić. Siostra się ze mnie śmieje, że nie będę umiał włączyć pralki.