Znali się prawie dwa lata. On nie stronił od alkoholu, miał dwie lewe ręce do roboty. Ona - absolwentka liceum. Myślała o studiach. Gdy na świat przyszedł Kamilek, musiała z tych planów zrezygnować.
- Poniewierał ją, nie szanował - wspomina Waldemar Stępień (48 l.), ojciec dziewczyny. - Zdarzało się, że ją bił. Kaśce przysyłał też esemesy, że zabije także mnie - dodaje.
Wtedy jednak nie podejrzewał, że coś może się stać jego córce. Gdy przed tygodniem rano wybrała się kupić jedzenie dla dziecka, pożegnała się jak gdyby nigdy nic. Około godziny 21 zatelefonowała do matki i poprosiła, by się nie martwiła.
- Powiedziała, że wkrótce wróci - wspomina ostatnią rozmowę Joanna Stępień (39 l.), matka dziewczyny. Do domu jednak już nie wróciła, a jej telefon milczał. - Od razu czułem, że coś się stało - przyznaje załamany ojciec Kaśki. - Ona kochała swoje dziecko. Na pewno by tak nie zostawiła Kamilka - mówi.
Rodzice próbowali skontaktować się z Michałem. Jednak poszukiwany przez policję za kradzież samochodu starał się ukrywać. Wreszcie w czwartek wieczorem znaleziono go martwego. Powiesił się w opuszczonym domu w Klonowie.
- Przy sobie miał kartkę, na której napisał, że jemu i jego dziewczynie będzie lepiej na drugim świecie - opowiada Bogusława Marcinkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie. - Wskazał też miejsce, gdzie szukać jej ciała - dodaje.
Wczoraj rano policja znalazła w lesie rozkładające się zwłoki biednej dziewczyny. Ojciec rozpoznał ją po spodniach i kolczykach. Na razie nie wiadomo, kiedy i jak zginęła. - On musiał ją więzić, zanim zabił - podejrzewa pan Waldemar. - Już dawno uważałem, że tego człowieka powinno się przebadać, czy jest normalny. Tylko dlaczego nasza córka musiała zginąć, a wnuczek zostać sierotą? - pyta ojciec, spoglądając na malutkiego Kamilka.