- Państwowa spółka będzie płaciła innej państwowej spółce za to, że państwowy pociąg zatrzyma się na państwowym dworcu. Nie wiem, czy ktokolwiek coś z tego zrozumie - zastanawia się w rozmowie z "SE" Martyna Radecka, ekspert ds. kolei.
W listopadzie ub.r. powstała nowa spółka w ramach PKP. To Dworzec Polski SA, na czele którego stanął członek zarządu PKP Jacek Prześluga (52 l.). Jak się jednak okazuje, spółka nie ma na razie zamiaru opiekować się dworcami - DP SA będzie zajmować się działalnością reklamową, stroną internetową z rozkładem jazdy czy... zarządzaniem komunikatami megafonowymi.
- Docelowo spółka dedykowana jest do zarządzania dworcami kolejowymi, ale dopiero od momentu, kiedy wprowadzona zostanie opłata dworcowa, czyli w grudniu przyszłego roku - tłumaczył Prześluga w listopadzie 2010 roku.
Przeczytaj koniecznie: SLD chce likwidacji Funduszu Kościelnego. Na emerytury dla księży poszło z budżetu ponad 80 milionów zł
Co to oznacza? Oczywiście wzrost cen biletów dla podróżnych. Zgodnie z tzw. opłatą dworcową właściciel pociągu będzie musiał płacić DP SA za każdy postój na stacji zarządzanej przez nową spółkę. Ceny będą uzależnione od wielkości dworca i długości pociągu, jednak już wiadomo, że dodatkowe opłaty zostaną przerzucone na... pasażerów.
- Można by zapytać, co będzie miał z tego pasażer. Skoro przewoźnik zapłaci opłatę dworcową, to czy pasażer może liczyć np. na darmowe WC? - zastanawia się Ryszard Piech z portalu kolejowego inforail. pl. Okazuje się, że pasażer nie dostanie nic nowego.
- Z tych pieniędzy gwarantujemy pokrycie kosztów ogrzewania obiektu, oświetlenia, podatków lokalnych, sprzątania, ochrony lub monitoringu elektronicznego, odśnieżania, utrzymania parkingów i ciągów komunikacyjnych - tłumaczył Prześluga na stronie rynek-kolejowy. pl. Czyli PKP po raz kolejny złupi klientów, nie dając nic w zamian.