Panowie uzgodnili, że spotkają się w Będzinie, sam na sam i wyjaśnią sobie to i owo. Okazało się, że nawet w kryminalnym środowisku zatraca się poczucie wartości danego słowa. Miało być solo, a wyszło grupowo i tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności to spotkanie nie zakończyło się śmiercią Stefana. W środę (10 kwietnia) obie strony mocno zdziwiły się, gdy zobaczyli, że… Uciekinier Marek przybył na spotkanie z kolesiem z poprawczaka oraz – w ramach wsparcia – 40 letnim przyjacielem matki. Stefan też gdzieś miał wcześniejsze ustalenia i na spotkaniu pojawił się z… 7-osobową grupą wsparcia. Gdy „wojsko” Stefana zobaczyło, że jego konkurent ma w rękach siekierę i wszystko wskazuje, że ma ją nie od parady, to wycofało się szybko na z góry upatrzone pozycje.
I 19-latek został sam na placu boju, bo jemu nie udało się uciec. Nie miał szans w takiej konfrontacji. Miał szczęście, że o bójce ktoś szybko powiadomił policję. Stefan wyszedł z tej niehonorowej ustawki ogólnie mocno pobity, ze złamaną ręką, dostał obuchem siekiery po plecach. Policji nie zdążył uciec 16-letni kumpel mistrz siekiery. „Zatrzymanie dwóch pozostałych napastników jest kwestią czasu” – komunikuje będzińska policja. 17-letni Marek oczywiście nie wrócił do poprawczaka.
Polecany artykuł: